środa, 29 stycznia 2014

BLW



„Baby-led weaning” lub „Bobas lubi wybór” jest sposobem na rozszerzanie diety niemowlaka. Założeniem jego jest podawanie dziecku posiłków bezpośrednio do rączki, z ominięciem etapu papek, blendera i łyżeczki. Ideą tej metody jest nauczenie dziecka kontrolowania własnych potrzeb, możliwość wyboru, odkrywanie świata nowych smaków, tekstury, konsystencji za pomocą wszystkich dostępnych zmysłów.

http://blogs.scientificamerican.com         

Kiedy zacząć?
               
 Wtedy, kiedy dziecko potrafi już stabilnie siedzieć i jest gotowe na rozszerzenie diety (Pierwsza łyżeczka). 

Co potrzebujemy?
                 
Dużą dozę cierpliwości- to na pewno;) 

Krzesełko do karmienia, najlepsze takie, które można dosunąć do stołu, przy którym sami spożywamy posiłki. Bardzo ważne jest, nie tylko w tej metodzie, ale w przypadku rozszerzania diety, aby posiłki spożywać z dzieckiem i na talerzu mieć mniej więcej te same produkty co ono. Udowodniono, że dziecko chętniej zjada swoje posiłki, widząc, że rodzice również zajadają się tym samym. Uczmy dobrych nawyków od początku jedząc zdrowo i zasiadając do posiłku z całą rodziną. 

Warto zainwestować też w matę, którą można rozłożyć pod krzesełkiem. Wtedy będziemy mogli podać dziecku jedzenie, które na nią spadło oraz po posiłku, szybko uprzątnąć zaistniały bałagan. Dobrym rozwiązaniem cieszą się również maty na stół z silikonu. Oczywiście nieodzownym elementem jest śliniak, najlepiej ten z rękawami i kieszonką.

Ikea

Właściwie- po co?

Aby dać dziecku wybór. Nie sugerować się sztywnymi ramami i gramami posiłków, które powinno zjadać dziecko w określonym wieku. Każde bowiem, jest INNE i potrzebuje indywidualnego podejścia w kwestii żywienia. Często już niemowlęta są przekarmiane, ponieważ rodzice martwią się, kiedy nie zjadają całej porcji deklarowanego słoiczka i cały dzień jest walka o kolejną łyżeczkę- a stąd już krok od wstrętu jedzeniowego lub otyłości. Podając kilka produktów, o różnej teksturze, smaku, konsystencji, pozwalamy dziecku smakować.. Wybiera, próbuje, sprawdza. Wyrabia swoje gusta. Oczywiście nie można za pierwszym razem sugerować się, że dziecko nie lubi czegoś, ponieważ wypluło, wyrzuciło, rozgniotło (Należy podać nawet 20razy jedną rzecz, aby móc twierdzić, że dziecko za tym nie przepada) Początki są najtrudniejsze. Nie oszukujmy się, jedzenie będzie wszędzie, gdzie tylko smyk potrafi dorzucić. I będzie tak przez jakiś czas. Czasami spróbuje tylko jedną cząstkę marchewki, innego zje już całą, a następnego skosztuje różyczkę kalafiora. Spokojnie, bez pośpiechu, na wszystko potrzeba czasu. Dla dziecka jest to zupełnie nowe doświadczenie. Sprawdza co stanie się, jak banan przejdzie między palcami, a następnie nałoży sobie go na włosy (btw niezła odżywka na przesuszone włosy;)), jak zachowa się ta spadająca marchewka, a za nią te śmieszne, zielone groszki. A może lepiej jak mama dostanie w oko tym dziwnym małym drzewkiem, zwanym brokułem? Ehh.. cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Musimy zrozumieć, że nie od razu Rzym zbudowano;) Z każdym dniem będzie coraz mniej bałaganu, a nim się obejrzymy nasze dziecko będzie zjadało cały przygotowany posiłek bez żadnej pomocy, ba! Nawet za pomocą sztućców! 

Ponad to wg Gill Rapley, autorki jedynej książki na temat BLW, dzieci, którym pozwala się eksperymentować z jedzeniem mają jako kilkulatki lepsza koordynacje ręka – oko. Wczesna nauka żucia i połykania ma duże znaczenie również według logopedów. WARTO.

http://dziecisawazne.pl
Co podawać?

To samo co byśmy podali łyżeczką tyle, że w postaci stałej. Ugotowaną marchew, brokuł, kalafior, groszek, cukinia, pietruszka, seler, dynia, awokado. Miękkie owoce: ugotowane jabłka, banany, borówki, maliny. Kasze: jaglana, jęczmienna, gryczana. Oczywiście wszystko dostosowane do wieku dziecka oraz z przerwami 3-4dniowymi, aby  wyeliminować potencjalny alergen. Wszystkie produkty pokrojone w słupki, podzielone na kawałki, aby dziecko poradziło sobie z chwytaniem i gryzieniem.

Obawy

Rodzice często boją się tej metody, z obawy przed zakrztuszeniem. I zdania są tutaj podzielone. Wg mojej opinii obawy są słuszne, ale nie koniecznie związane bezpośrednio z tą metodą. Dzieci potrafią zakrztusić się wszystkim, bez względu na to, czy będzie to cała marchew czy papka z niej przygotowana. Czy będzie to mleko z maminej piersi, czy woda ze szklanki. I owszem, na początku może się zdarzyć. Ale, dzięki tej metodzie, wyrabiamy w dziecku nawyk gryzienia i przeżuwania. Często jest tak, że dziecko karmione tylko łyżeczką nie czuje potrzeby gryzienia i połyka podawany posiłek. Sprawa zaczyna się komplikować w chwili, kiedy obiadki przestają być jednolicie gładkie, a wyczuć w nich można spore grudki. Wtedy zakrztuszenie murowane. Dziecko nie spodziewa się nic zaskakującego w gotowym daniu, więc schematycznie połyka. Co wtedy począć? Wrócić do punktu wyjścia podając CAŁE cząstki warzyw/owoców. Dlatego WARTO zacząć od BLW:)

Kolejna obawa wiąże się z ilością zjadanego pokarmu. Początkowe ilości są niewielkie, jak już wspomniałam, głównie jest to zabawa z jedzeniem i nauka postępowania z nim. Rodzice pytają, skąd mają pewność, że ich dziecko zjadło wystarczająco, aby uniknąć niedoborów, anemii. Odpowiedź jest prosta: pozwalając dziecku decydować o swoim głodzie, nie narazimy go na żadne niedobory. Poza tym, podstawą diety każdego dziecka do PIERWSZYCH URODZIN powinno być mleko, dlatego nic się nie stanie, jeśli zjedzone porcje posiłków stałych będą niewielkie (a na pewno wystarczające dla dziecka). 

Taka mała dygresja: Można stosować również metodą mieszaną- BLW i łyżeczka. Wg mnie, wtedy jest idealnie :) Odsyłam po więcej informacji klik oraz po świetne przepisy klik

A jakie są wasze zdania na temat BLW? Stosujecie?

czwartek, 23 stycznia 2014

Zupa rybna (8mc+)



Ryby to samo zdrowie! Dzięki swojej wysokiej wartości odżywczej ryby mają szeroki korzystny wpływ na organizm. Znajdziemy w nich bowiem pełnowartościowe białko o wysokiej przyswajalności, nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminę D ale również szereg składników mineralnych jak jod, selen, fluor, magnez, wapń- czyli wszystko, co nasze dziecko potrzebuje w fazie wzrostu. W diecie maluszka  powinny znaleźć się przynajmniej 2 razy w tygodniu (8mc+).

Najlepsze ryby dla maluszka to : dorsz, mintaj morszczuk, sandacz, halibut, śledź oraz makrela atlantycka i węgorz. Niezalecane natomiast: PANGA, tilapia oraz ryba maślana, okoń, miecznik i makrela królewska, ze względu na dużą ilość zanieczyszczeń. Jeśli chodzi o łososia, który cieszy się dość dużą popularnością w menu dziecka, odradzałabym. Chyba, że ma się dostęp do tego dziko żyjącego. Hodowlane niestety zawierają spore ilości zanieczyszczeń oraz wspomagaczy, które są przemycane w paszach..

Składniki:


- kawałek dobrej jakości ryby (u mnie, świeża makrela)
- 1 średnia marchewka
- 1 mała pietruszka
- kawałek selera naciowego
- 2 łyżki kaszy jaglanej
- 1 łyżka ziarna amarantusa
- łyżeczka koncentratu pomidorowego
- łyżka zielonej pietruszki/koperku
- 2 ziela angielskie
- 1 liść laurowy
- 2 szklanki wody



        Wykonanie:

Gotujemy rybę w wodzie z liściem laurowym i zielem angielskim. Po 10min odcedzamy sitkiem i gotujemy warzywa w wywarze rybnym. Po 5 minutach dodajemy kaszę i amarantusa (potrzebują 15-20min, aby były miękkie). Pod koniec gotowania dodajemy łyżeczkę koncentratu pomidorowego i natkę pietruszki. Do ugotowanej zupy dodajemy DOKŁADNIE obraną rybę. 


Smacznego! :)
 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...